Stado Moixos
Tereny => Łąka => Wątek zaczęty przez: Denar w Kwiecień 02, 2013, 21:11:58
-
(http://2.bp.blogspot.com/-vnI4f1hO_8Q/UJ6ARrmTxnI/AAAAAAAAABY/uO5wZIMZpbc/s1600/%C5%82%C4%85ka.jpg)
-
Wbiegłem kłusem. Stanąłem rozglądając się po łące.
-
Pochyliłem głowę i zacząłem jeść trawę.
-
Weszłam spokojnym krokiem i uważnie się rozglądałam.
-
Zauważyłem kota. Na chwilę podniosłem głowę po czym powróciłem do jedzenia
-
Wszedłem. Zobaczyłem kasztanowego konia oraz białego kota. Uśmiechnąłem się.
-
Podniosłem głowę ponownie. Zignorowałem Denara i wróciłem do jedzenia
Gniadego konia. Kasztanowate konie mają najczęściej grzywy brązowe w kolorze sierści.
-
Spojrzałam na nieznajomego konia, oraz człowieka. Podeszłam do chłopaka i zaczęłam się łasić.
-
Znów podniosłem głowę. Parsknąłem spoglądając w stronę Denara
-
Odskoczyłam przerażona i najeżyłam sierść sycząc.
-
Przykucnąłem i spojrzałem na kota.
::)
-
Popatrzyłem na Lori. Później przeniosłem wzrok na Denara.
Skierowałem się wolno w jego stronę
xD
-
Uśmiechnąłem się, kucając.
-
Zaczęłam się powoli cofać do tyłu nadal sycząc.
-
Stanąłem za Denarem. Wolno pochyliłem głowę ciągnąc go za włosy i wąchając wilgotnymi chrapami
Uwielbiam konie ^-^
-
Odwróciłem głowę i spojrzałem na Magneto.
-
Spojrzałam na konia i przerażona zakryłam łepek łapkami, co śmiesznie wyglądało u kota.
Zw.
-
Przekręciłem głowę i zamrugałem. Parsknąłem podnosząc głowę.
-
Wyciągnąłem dłoń do Lori, nie dotykając jej.
-
Odkryłam łepek i podeszłam do ręki Denara. Zaczęłam ją wąchać chcąc poznać chłopaka.
-
Zarżałem cicho.
-
Nie ruszyłem się.
-
Odsunęłam się niepewnie kilka kroków bojąc się wielkiego zwierzęcia.
-
Z zastanowieniem popatrzyłem na Lori (jak ja lubię ten skrót ^-^)
-
Otwieramy forum? Bo wszyscy przewodniczący już są.
-
Tak, już możemy.
-
Przekrzywiłem głowę wpatrując się w kota.
-
Niepewnie podeszłam. Wskoczyłam na ramię Denara i dotknęłam noskiem nosa konia.
-
Parsknąłem odskakując. Popatrzyłem na to małe, dziwne stworzonko.
-
Uśmiechnąłem się, ale prócz tego nawet nie drgnąłem.
-
Panicznie zeskoczyłam z ramienia Denara i schowałam się w wyższej kupce trawy.
-
Potrząsnąłem głową. Oddaliłem się od kota.
-
Weszłam przestraszona.
-
Klęcząc spojrzałem na Magneto, Lori i Ginę, po czym położyłem się wśród kwiatów.
-
Zarżałem.
Bardzo ciekawa konwersacja
-
Zwierzęta mogą mówić?
-
Do siebie- tak. Do ludzi- nie
-
Szkoda, lepiej by było gdyby do ludzi też moim zdaniem.
-
Zamiauczałam cicho i podeszłam do Giny. Zamruczałam na przywitanie.
-
Odbiegłam.
-
Położyłam się patrząc smutnymi oczami na Ginę.
-
Położyłem się w trawie
Możemy zrobić coś takiego że gdy zwierzę nabrałoby zaufania do właściciela i stworzyliby naprawdę dobrą więź to wtedy mogliby porozumiewać się mentalnie
-
Zaczęłam piszczeć.
-
Jestem za ;D
-
Parsknąłem.
-
Zaczęłam piszczeć coraz głośniej.
Ja też i niech ktoś zwróci uwagę na moje piski.
-
Podniosłem się i spojrzałem na szczenię.
-
Podniosłem głowę patrząc na szczenię.
-
Zaczęłam do tego biegać w kółko.
-
Popatrzyłem na szczenię.
-
Zaczęłam patrzeć na szczenię i przekrzywiłam łepek.
-
Zarżałem wstając.
-
-Coś się stało? -zamiauczałam do szczeniaka.
-
Pisnęłam.
-
Zmartwiłam się.
-
Wbiegłem. Gdy zobaczyłem szczenię, kocicę i konia, stanąłem jak wryty.
-
Podeszłam do nowego szczeniaka.
-Witaj. Jestem przedstawicielką grupy kotów. -miauknęłam do psa.
-
Po długim oczekiwaniu na odpowiedź wybiegłam.
-
Spojrzałem na kolejnego szczeniaka po czym wybiegłem.
-
Oprzytomniałem dopiero jak kotka i ogier wyszli. Podszedłem do szczeniaka i po zapachu rozpoznałem, że jest to samica. Według mnie suczki miały bardziej słodki zapach niż psy.
- Cześć! Jestem Azzan, a ty?
-
Wbiegłem. Spojrzałem na Denara. Podchodząc do niego wolno
-
Wstałem i spojrzałem na wchodzącego Magneto.
-
Podszedłem bliżej patrząc
*-Och no dobra, już się nie dąsam*- wysłałem myśl do Denara
-
Haha
http://cdn.polfurs.org/chanfiles/p/src/p_PFchan_131457945259.png
Nioch, nioch. Hi, hi, hi. Buachachacha.
Poniacze rządzą.
-
*-To dobrze, bo ja też nie xD* -odparłem w myślach.
-
Zarżałem.
-*Hah...Od razu znalazłem drugiego araba. Ma na imię Krystal*- przesłałem myśl
-
*-Ach, tak... I co, podoba ci się?* - uśmiechnąłem się.
-
-*No wiesz ty co? Tak od razu to się nie da. Jest ładna i owszem*-parsknąłem zniżając głowę
-
*No to o co chodzi?*
-
Parsknąłem po raz drugi milcząc
Pa, idę teraz na serio
-
Ok, pa.
-
Rozejrzałem się po otoczeniu
-
Znowu zaczęłam piszczeć jeszcze głośniej.
-
Przekrzywiłem głowę.
- A ty jak się nazywasz? - spróbowałem raz jeszcze.
____________________
Gina, do ciebie mówię ;D Odpowiesz? :)
-
Pisnęłam.
-
Opanowałam się.
-Moja mama mnie zostawiła.-powiedziałam smutna
-
Wszedłem i zauważyłem psy.
-
Weszłam za Figaro.
-
Spojrzałem podejrzliwie na psy.
-Mamy towarzystwo - mruknąłem do Lori.
-
-Wiem. -usiadłam przed psem wyglądającym na miłego.
-
-Hej - miałknąłem przyjaźnie do psów.
-
Odsunęłam się kilka kroków od psów.
-
-Chyba nie groźne...
-
-No raczej nie. To jeszcze szczenięta.
-
-Ale zęby jak szpileczki mają te szczeniaki hihihi - odszedłem od psiaków.
-
-No.-miauknęłam i usiadłam bardzo blisko kota. >F
-
-Ale tu przyjemnie... -westchnąłem i położyłem się na boku obok Loretki.
-
Weszlam.
-
Spojrzałem na kolejnego psa.
-Hej - powiedziałem do białego psa.
-
Czesc-odpowiedzialam wesolo.
Jestem Nell-przedstawilam sie przyjaznemu kotu.
-
Położyłam się opierając łapy na kocie i spojrzałam na psa.
-Hej. -miauknęłam do nowego psiaka.
-
Ciebie tez witam-powiedzialam kotce.
-
Uśmiechnęłam się.
-
A wy ? Jak sie nazywacie ? -zapytalam koty.
-
-Ja jestem Figaro - powiedziałem miło
-
-Ja jestem Loretka, ale możesz mi mówić pełnymi imionami: Monika Loretka Pelagia Maciek. -powiedziałam lekko żartobliwie,
-
Zasmialam sie.
Milo mi poznac-powiedzialam do kotów
-
-"Pelagia Maciek" wow nieźle...
-
-Pelagia i Maciek mam na bierzmowanie. -zaczęłam się śmiać, a przy tym turlać po kocurze.
-
Turlać po Figaro? O.o
-
-Hahaha -przewaliłem się na plecy.
-Ale Maciek? hahahah
-
__________
Mamy szpiega hahaha XD
-
Polozylam sie.
___________________________
;O
-
-Nie żartuję. -uśmiechnęłam się.
Dum, dum, dum, dummm!!! o.O
-
-Haha a czemu Maciek?
-
Monika chce być podwójnym "M" Dlatego Maciek ;D
-
Wcale nie! ;-;
-
Ty kłamiesz rudy murzynie! ;-;
-
_______
Spamik ;P
-
Spojrzałam w błyszczące ślepia Figaro.
Ale ty jesteś rudym murzynem!!!
-
Zarżałem tupiąc kopytami w ziemię widząc kolejnego psa
-
Przerażona wielkim zwierzęciem odskoczyłam i schowałam się za FIgaro.
-
Witaj-powiedzialam do konia.Byl (chyba) zdenerwowany.
-
Dziwnie się poczułem gdy ziemia pode mną się zaczęsła, gdy ogier tupał kopytami. Spojrzałem na konia.
Stanąłem murem przed Lori.
-
Spojrzałem ze współczuciem na suczkę, z którą starałem się rozmawiać.
- Opuściła cię mama? Moja mama umarła, niedługo po tym jak się urodziłem, a mój tata został sprzedany. Tak jak moje rodzeństwo. A potem mnie wyrzucili. Na ulicę. I nie miałem co jeść. Ale na szczęście trafiłem tutaj i już jest dobrze. Mamy wcale nie pamiętam. Tata mi powiedział co się z nią stało, zanim go sprzedali. Ale jego też mało pamiętam. Ale jak się w końcu nazywasz? - powtórzyłem swoje pytanie natarczywie.
-
Parsknąłem.
-Witaj- mruknąłem
-
Spojrzałem badawczo na gniadosza.
Fuknąłem lecz po chwili cicho mruknąłem -Hej.
-
Zobaczyłem jeszcze jedno szczenię; białe. Podszedłem bliżej.
- Witaj. Jestem Azzan, a ty?
-
Zarżałem ponowie obserwując koty
Hah...Mogę być tłumaczem pomiędzy wami a Denarem
-
Wyjrzałam zza Figaro spoglądając na konia.
-
Czesc - powiedzialam do owczarka - Jestem Nelly-dodalam z usmiechem na pyszczku.
-
-Chyba też nie groźny - cicho miałknąłem do Lori.
-
Wyszłam powoli zza kocura.
-
Popatrzyłem na Figaro
-
-yyy... - chciałem coś powiedzieć ale wypadło mi. Spojrzałem na Loretkę.
-
Przeniosłem wzrok na Lori
-
-No dobra... czuję się jak na celowniku - wymruczałem żartobliwie.
-
Cofnęłam się kilka kroków.
-Dlaczego na mnie tak patrzycie? -szepnęłam.
-
Polozylam sie na plecach, zaczelam machac tylna lapa..Po minucie usiadlam
-
-Nwm
-
-Ale dziwnie się tu teraz czuję.
-
-Ja też...nie lubię jak dużo osób się na mnie patrzy. -schowałam się w wyższej kępce trawy.
-
-To może chodźmy stąd, oczywiście jak chcesz? - uśmiechnąłem się miło
-
-DObrze. -wyjrzałam zza trawy i wybiegłam.
-
Podniosłem ogon i wybiegłem radośnie za Lori.
-
Zarżałem.
-
Polozylam sie z pyszczkiem miedzy lapami.
______________________________________
Lubi ktos zmierzch ? :D
-
__________
Niech zgadnę... oglądasz teraz TVN?
:D
-
Nienawidzę ::)
Próbowałam obejrzeć 1 część ale nie mogłam wytrzymać. :P
-
...
______________________________________
Ja tez nie, ale bylam w pokoju i leci wlasnie ;D
Mysle sobie moze ktos lubi ? ;P
-
_____________
Ja nie... moja mama to teraz ogląda a ja muszę tego słuchać... -,-
-
Usiadlam.
___________________________________________
No popacz :D Ja tak samo.Wkurzajace...
-
_______________
I to bardzo >:(
Jeszcze tą najstatniejszą część zniosę ale ta to mnie wyjątkowo wnerwia...
Jak mam wybierać między TVD a zmierzch to już wolę słuchać tych pamiętników!
(Moja mama to lubuje się w takich pierdołkach wampirzych... taka mania jej :P )
-
____________________________
Moja mama ma 2 obrazy wampirów (sa nawet w necie o.O) w pokoju nad biurkiem
-
Parsknąłem
Wampiry O.O
-
_____________
A to moja to jeszcze wampirów po ścianach nie wiesza... wszędzie tylko konie i koty... w ogóle nie widać desek tylko tak: zdjęcia, obrazy, puzzle...
-
Moja nic nie wiesza a jeszcze się wkurza jak ja chcę coś powiesić
-
______________
Hah to moja by się wściekła jakbym chciał coś odczepić... ale jakoś zbytnio mi te obrazki nie przeszkadzą bo też mam świra na punkcie kotów i koni... więc... niech se wiszą.
-
xD
-
Przejdźcie z tym do pogadanek. ;-;
-
__________
Lepiej się tu spamuje :P
Ale ok.
-
Usiadłem.
_______________
Ja lubię Zmierzch. Ale nie film. Książka jest lepsza, i to o wiele. Przeczytałam wszystkie cztery części, a wy?
-
Czytałam wszystkie razy 3 ;D Mam je w swojej prywatnej biblioteczce ^-^ Ale zakochałam się w serii o Harrym Potterze ^-^ To czytalam wszystkie części razy 5 :P
-
-Moja mama uciekła!-krzyknęłam
-
Spojrzałem na Ginę.
-
Oparłem się o jakieś drzewo, słuchając poszczekiwań, pomiałkiwań, rżenia, piszczenia i innych form rozmów zwierząt.
*Magneto, przetłumaczysz mi nieco?*
-
-Trzeba ją gonić!
-
-Ja nie chcę zostać sama!-krzyknęłam
-
-*Z tego co wywnioskowałem, mama tego małej goldenki zwiała a ona chce ją gonić, bo nie chce zostać sama*
-
Usiadłam smutna patrząc, że nikt nie chce mi pomóc.
-
*Aha. No to ma chyba marne szanse, zważywszy na to, że jest szczeniakiem.*
-
Spojrzałem na Ginę.
- Ale gdzie uciekła? W którą stronę? Kiedy? - zerwałem się na nogi i zacząłem się rozglądać na wszystkie strony.
-
-Uciekła 3 dni temu chyba. Zostawiła mnie w lesie.
-
-*Masz rację. Szukanie jej matki to jak szukanie wiatru w polu, tym bardziej jeśli uciekła 3 dni temu*
-
-Ja chce mieć rodzinę.
-
Spojrzałem na Ginę zdziwiony.
- Skoro uciekła 3 dni temu, to trochę trudno będzie ją dogonić. A wiesz chociaż, w którą stronę się kierowała? Trochę późno sobie o tej ucieczce przypomniałaś.
-
-Och mała, ja też nie mam rodziny. Chyba że wliczać w nią tego oto dwunoga- zarżałem głośno
-
-Nie wiem gdzie pobiegła. Ty przynajmniej nie jesteś sam.
-
*Trzy dni temu? No to na pewno jej nie dogonimy. Równie dobrze mogła się zapaść pod ziemię.* - spojrzałem na Magneto. *Tylko mi się wydaje, czy właśnie mnie obgadujesz?*
-
- Ale kto? Ja czy ten koń? - kiwnąłem głową na Magneto. - Ja z całą pewnością jestem sam.
-
-*Och...Tak nazywam cię paskudnym dwunogiem który mimo to zalicza się do mojej rodziny*- uśmiechnąłem się
-
-Ja chcę mieć rodzinę. Chcę, żeby ktoś o mnie dbał.-powiedziałam ze smutkiem w oczach
-
-Znajdź sobie człowieka. Karmi i dba za nic.
-
-Ludzi uważają mnie za brzydkiego czworonoga.
-
Zniżyłem głowę obwąchując Ginę i obserwując je. Na koniec popchnąłem je do Denara
-*Uważasz że to szczenię jest brzydkie?*
-
- Ja też chciałbym mieć człowieka. Tata mówił mi, że ludzie nas karmią, kąpią, czeszą i wyprowadzają na spacer. I czasami dają spać w domu.
-
-Ale mnie nikt nie lubi, powiedziałam i uciekłam schować się za resztę zwierząt.
-
*Och, Magneto, dzięki za miłe słowa*, pomyślałem ironicznie. *Uważam, że wszystkie zwierząta są ładne*
-
Zaczęłam jeszcze bardziej chować się za resztą zwierząt.
-
Zacząłem piszczeć.
-
Spojrzałem na Ginę
-On nie uważa cię za brzydką- mruknąłem do Giny- Ale ma słaby gust bo gada że wszystkie zwierzęta są ładne. A pająki? Są okropne.
-
-Tylko on tak uważa. Jestem okropna.
-
- Proszę, niech ktoś mnie zaadoptuję!
-
-A co to jest zaaaaadotować?
-
-No co to jest zaaadotować?
-
- Zaadoptować. To taki termin, który oznacza zabranie zwierzaka do domu człowieka i opiekowania się nim. Znaczy zwierzakiem, nie człowiekiem. Wtedy człowiek karmi cię, głaszcze i bawi się z tobą.
-
-To ja też chcę być zaadotowana.
-
-Tak większość bezdomnych by chciała. A ty musisz dbać o tego człowieka. Ale trzeba uważać bo są tacy co zaadoptują i oddadzą
-
- ZaaDOPTOwana. Nie zaaDOTOwana.
-
Uśmiechnąłem się spoglądając na Denara
-
-Ja chce być zaadoptowana. Jak sądzicie? Ktoś mnie weźmie?
-
-Może
-
- Na pewno. Jesteś piękna, mała i masz piękną sierść. Mnie pewnie nikt nie weźmie.
-
-Raczej mnie. Jak w ogóle macie na imię?
-
-Wy to macie pesymistyczne podejście do życia.
-Jestem Magneto
-
- Ja, jak już mówiłem, nazywam się Azzan.
-
-Magnato, to jest twój pan?-spytałam machając łebkiem na Denara.
-
-Pan? Nie raczej sługa lub jak wolisz opiekun. On zalicza się też do przyjaciół.
-
-Spytasz się go czy chciałby może dwa szczeniaczki?
-
-Dobra
-*Denar, nie chciałbyś może tych dwóch szczeniaków?*- spytałem
-
Ocknelam sie.
-Chyba przysnelam.-zasmialam sie.-Cos mnie ominelo ?
-
-Raczej nic
-
-To i lepiej.-powiedzialam
Usiadlam.
-
Polozylam sie.
___________________
Zyjecie jeszcze ? :P
-
Parsknąłem
Nie i piszesz z duchem. Palce mi przez klawiaturę przelatują :-\ ::) :P
-
Przekrecilam sie.
___________________
This is kopytka ! xD
-
Kopytka? Jeszcze gorzej ::)
-
Usiadlam.
__________________
Spamik :D
-
Spojrzałem na Denara
Niom
Idę na kolację z/w
-
....
____________
Smacznego ! ;3
-
*Dwóch słodkich szczeniaczków? Myślałem że są trzy.* - uśmiechnąłem się. -*I nie raczyłbyś mi, Magneto, wytłumaczyć o czym rozmawiacie?*
-
Weszłam i podeszłam do chłopaka.
-Hej jestem...nie nie jestem Maciek. Marina miło mi. -uśmiechnęłam się.
-
-Mnie również, Denar.
-
Podeszlam do dziewczyny i zaszczekalam na nia wesolo.
-
-Weźmie nas?
-
Nie wiadomo-szczeknelam do Giny.
-
Zaczęłam szczekać.
-
Spojrzałem na dziewczynę odsuwając się.
-*Te szczeniaki nie mają domu. A chcą. Pytają czy nie zaadoptowałbyś ich*
-
-Jaki słodki psiak! -podeszłam do małej suczki i zaczęłam ją głaskać.
-
Patrzyłem na dziewczynę nieufnie
Hah...Którą sunię bo są 2
-
Wzięłam puchatego i ciężkiego psiaka na ręce.
Nelly. >D
-
Spojrzałem na Nelly, potem wycofałem się za Denara.
-
Polizalam dziewczyne.Od razu ja polubilam.
*Hau* *Hau* (tzn. Lubie Cie)
-
Przytuliłam suczkę do siebie i położyłam się z nią na trawie.
-
Wyjrzałem zza Denara.
-
Zaczelam merdac ogonem.Troche sie na nia wysierscilam.
-
Wyjęłam z torby paczkę z psią karmą i dałam kilka chrupków suczce.
-Jak ma na imię? -zapytałam patrząc na miłego chłopaka.
-
Patrzyłem na wszystko słuchając uważnie
-
Wstałam i wzięłam psa na ręce.
-No, teraz będziesz miała domek. -wyszłam z suczka na rekach.
-
*Co się tak za mną chowasz?* - pomyślałem do Magneto.
-
-Paa koniu-rzucilam na pozegnanie.Nie znalam jego imienia.
-
-*Bo jej nie znam*- prychnąłem myślami
-
*Ja też jej nie znam, a nie uciekam xD Nie no, żart. Przetłumaczysz mi nieco z waszej rozmowy? Trochę długo gadaliście, a ja ni w ząb nie rozumiem*.
-
Weszłam i podeszłam do konia.
-
-*Gina pyta się czy jej nie weźmiesz*
Parsknąłem odskakując.
-
Podeszłam kilka kroków bliżej i wysunęłam rękę by pogłaskać konia.
-
Schowałem się za Denarem
-*Weź ją. Jeszcze mnie podpali*- ryknąłem mu w myślach
-
Odsunęłam rękę. Usiadłam pod drzewem i schowałam twarz w nogach.
-
*Heh* - przewróciłem oczami.
-Magneto nie chce, żebyś go dotykała.
-
-Zauważyłam. -mruknęłam.
-
Wyjrzałem zza Denara
-
*Magneto, nie bądź dzik* - pomyślałem do konia.
-
-*Ja nikogo przepraszać za swoje zachowanie nie będę. Wiesz że nie lubię obcych*
-
Położyłam się na brzuchu i schowałam twarz w rękach.
-
*Wiem, bo tak samo zachowywałeś się w stosunku do mnie* - przewróciłem oczami i oparłem się o drzewo.
-
Parsknąłem
-*Ale się przekonałem. Doszedłem do wniosku że chyba mnie nie zjesz*
Spojrzałem na dziewczynę. Wolno zbliżyłem się w jej stronę.
-
*Ludzie na codzień nie jedzą koni* - uśmiechnąłem się. -*Tylko od święta ;D*
-
-* Serio?*- z irytacją popatrzyłem na Denara odwracając się bokiem do dziewczyny
-
*No co ty.* - uśmiechnąłem się. -*Przecież żartuję. Zdażają się tacy, ale ja nie z tych*
-
-*To dobrze*
Znów zbliżyłem się do dziewczyny
-
Zaczęłam cicho płakać.
-
Obwąchałem dziewczynę. Popchnąłem pyskiem delikatnie.
-*Hej dwunogu zrób coś-* pomyślałem do Denara
-
Drgnęłam lekko czując na sobie zimne i mokre chrapy konia.
-
Westchnąłem w myślach, posłałem Magneto jadowite spojrzenie i kucnąłem przy dziewczynie.
-Coś się stało?
-
Podniosłem pysk. Popatrzyłem na Denara.
-
-Nie. -mruknęłam.
-
-*To czego płacze?*- posłałem myśl do Denara
-
*A skąd mam to wiedzieć?*
-
Spojrzałam w oczy chłopaka.
-
*Może dlatego, że nie dałeś się jej dotknąć?*
-
Przybieglam.Zaczelam szczekac.
Szczesliwie znalazlam Marine.
Zaczelam lizac Marine po twarzy.Chcialam ja pocieszyc.
-
Wstałem i oparłem się znów o drzewo.
-
Zaszczekalam na konia i rzucilam mu wsciekle spojrzenie.
Wtulilam sie w Marine.
-
Złapałam psa i podniosłam ją do góry.
-
Wzięłam Nelly na ręce i wyszłam z nią.
-
-Zaadoptuje nas?
-
-*Zaadoptujesz Ginę?*
-
Otrząsnąłem się.
- Chyba trochę przysnąłem. Działo się coś ważnego? - spytałem Magneto.
-
Weszłam z dużym koszykiem i zaczęłam się rozglądać za psem. Podeszłam do małego Owczarka Niemieckiego i pogłaskałam.
-
-Ona- wskazałem na Marinę- Adoptowała Nelly i ciebie
-
*Jeszcze nie wiem. Koń i pies to duża odpowiedzialność xD*
-
-No chodź. -zaczęłam wołać psa, żeby wskoczył do koszyka -Idziemy do domku.
-
-Ona zaadoptuje Nelly i Azzana.
-
Weszlam i sie polozylam w kwiatach.
-
Wybieglam.
-
-Nie może się zdecydować- mruknąłem mając na myśli Denara
-
Zaczęłam się rozglądać za Nelly.
-Nelly?! Nelly gdzie jesteś?! -wybiegłam w poszukiwaniu psa.
-
Znowu się zamyśliłem. Potrząsnąłem glową i oprzytomniałem. Zobaczyłem tęczowo-włosą kobietę z koszykiem. Chyba wcześniej do mnie coś mówiła... Zaszczekałem i pobiegłem za dziewczyną. (Wybiegłem.)
-
-*Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam tu dłużej stać. Będę w stadninie na wybiegu, na zewnątrz.
Wybiegłem.
-
Skakałam do Denara.
-
weszłam i położyłam się
-
Wszedłem na łąkę... myślałem nad swoim życiem i nad tym, że nie mam żadnych życzeń a każdy jakieś ma... Podniosłem wzrok i zobaczyłem nową kotkę.
Przyjrzałem się jej i powiedziałem - Cześć - trochę niepewnie.
-
Weszłam. Cicho położyłam się w trawie. Bałam się nieznanych.
-
-Hej-przywitałam się-Jestem Opal a ty?
______________________
z/w
-
Zbliżyłam się trochę do kotów. Jako malutka, bałam się wszystkiego.
-
-Ja jestem Figaro - powiedziałem miło.
-A ty? - spojrzałem na kocię.
-
Znieruchomiałam.
-Jaa... eee Ramona. - pisnęłam cicho.
-
-yyy... nie bój się... przecież Ci nic nie zrobię haha
-
Podeszłam bliżej, ale wciąż nie pewnie.
-
-Tak więc, co tutaj robisz sama Ramono? -zapytałem miło i usaidłem.
-Jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać.
-
-Cześć mała.Jestem Opal
-
Patrzyłam z dołu na koty.
-E... pies mnie przegonił..
-
-Oooł... fałszywe to stworzenia...
-
-Chyba.. - nadal mówiła z lekkim strachem. Położyłam się.
-
Podeszłam do Figaro z większym zaufaniem. Położyłam się obok i zamknęłam ślepia.
-
Dziwnie się czułam przy takiej ciszy. Wstałam. Otarłam oczka. Zaczęłam bawić się kwiatkiem.
-
Spojżałam na Ramonę
-
Zerwałam kwiatka. Podbiegłam do Opal i położyłam przed nią.
-Ładny ?
-
Położyłem się na boku i oglądałem otoczenie... myślałem o życzeniu *Czego mogę sobie życzyć?* - zadawałem sobie to pytanie w głowie.
-
Tym razem podeszłam do Figaro. Położyłam kwiatka.
-Ładny kwiatek ? - patrzyłam swoimi dużymi ślepiami.
-
-Piękny... a umiesz robić wianki?
-
Pobiegłam po kwiatki. Miałam kilkanaście stokrotek. Zaczęłam je zwijać w wianek.
-O tak ?
-
-Nom tak... tylko nak ten kwiatek przeciągniesz tutaj spodem i mocniej ściśniesz to się nie rozleci - powiedziałem pokazując łodygę.
-
Skończyłam wianek. Założyłam go na głowę Figaro i się cicho zaśmiałam.
-
-Niee... ja nie mogę w wianku być hahahahahaa To dla ciebie młoda - zaśmiałem się i położyłem wianek na głowie Ramony.
-
Zamachałam swoim małym ogonkiem. Położyłam się obok Figaro.
-
-Ja już padam... idę spać... - powiedziałem ziewając
-Dobranoc - mruknąłem miło i zasnąłem.
-
Przysunęłam się i zamknęłam oczy.
-Dobranoc. - zasnęłam
-
Obudziłam się. Wstałam powoli i popatrzyłam na przebijające się przez chmury słońce.
-
wyszłam cicho
-
Wyszłam merdając swoim małym ogonkiem,.
-
Obudziłem się i przeturlałem po trawie. Wstałem i wyszedłem jeszcze z lekko przymkniętymi oczami.
-
Weszłam i czekałam na Figaro.
-
Weszłam powoli, rozglądając się.
-
Wbiegłem i podszedłem do Lori.
-Już jestem - powiedziałem.
-
Spojrzałam na koty i się położyłam.
-
-Hej Ramono - powiedziałem do młodej kotki.
-
-To dobrze. -uśmiechnęłam się.
-
______________
yymm... są nudy, wymyślamy jakąś akcje czy coś?
-
Położyłam się na trawie.
Ok. >F
-
Położyłem się obok Lori. Przewróciłem się na plecy i parę razy się turlnąłem. Westchnąłem i spojrzałem na niebo.
Była piękna pogoda... było słychać jak ptaki latają ponad naszymi głowami, myszy biegały między trawami a owady coś tam piszczą po swojemu np. koniki polne były najwyraźniej słychać. Jednak nagle myszy zaczęły za szybko uciekać coś szło w naszą stronę. Coś delikatnie stąpało po ziemi, tak że ciężkobyło to zauważyć. Zza pagórka zaczęły się wyjawiać postacie... koty.
-Obce koty tu idą - powiedziałem do kocic.
___________________________________________________________________
I wojna z obcymi czy coś innego? :P
-
Spojrzałam za pagórek.
-To chyba nie świadczy dobrze.
-
Zauważyłam inne koty. Od razu sierść stanęła mi "dębem".
-
-Też coś tak myślę, że nic dobrego się nie stanie - mruknąłem i się najeżyłem. Dość to nawet komicznie wyglądało gdyż normalnie jestem puchaty a teraz to taki misiek puchaty.
Zacząłem warczeć i iść w stronę obcych.
-
-Figaro...nie idź. -podbiegłam do kocura i zagrodziłam mu drogę.
-
Spojrzałem na Lori i sierść z powrotem przylgnęła mi do ciała.
-Lori... -westchnąłem.
-Muszę iść zanim oni tu dojdą.
-
-Ale ty nie możesz. -powiedziałam cicho.
-
-bo?? Przecież powiniem sb poradzić
-
Zaczęłam syczeć.
-
-Ale ich jest więcej. -powiedziałam cicho.
-
-Ja ich podrapię i pogryzę. - zaczęłam skakać.
-
-Ramona, ochh Ramono... będzie z ciebie normalnie wojowniczka haha - powiedziałem radośnie i ruszyłem w stronę kocurów.
Cienkie szczury również najeżyły sierść.
*pospolite dachowce* p omyślałem gdy szedłem w ich kierunku.
-
-Kiedyś i tak przyjdzie czas na mnie. -powiedziałam cicho i pobiegłam na dachowce.
-
Zatrzymałem się jakieś 2 m przed obcymi kotami. Zmierzyłem je wzrokiem, próbując ocenić ich zamiary.
-Czego tu szukacie?! -warknąłem w końcu do nich.
-
Zatrzymałam się przed dachowcami i usiadłam.
-
Z grupy kocurów wyłonił się duży rudy kot. Jego oczy błyszczały bardzo żywą zielenią.
Spojrzałem mu głęboko w oczy, jednak były bez wyrazu.
-A co nie można tędy przechodzić!? -warknął kocur zwany Eslan
__________________________
Eslan:
(http://th04.deviantart.net/fs4/200H/i/2004/233/9/b/The_CAT.jpg)
-
-Niby można... ale po co tędy idziecie?
-Pewnie myślicie, że my idziemy tutaj walczyć, atakować czy coś takiego - powiedział rudzielec. Zza rudego kota wyszedł inny kot. Czarny z odcieniami szarości i wyglądał bardzo poważnie ale przyjaźnie.
_______________________
Czarny kocur:
(http://th08.deviantart.net/fs26/200H/f/2008/104/6/1/61e576cf5dfe81cc7ebc814690472675.jpg)
-
-A ja się pytam po co? - powiedziałem stanowczo.
-Szukać nowego domu.
-
Cofnęłam się kilka kroków, ale za chwilę podeszłam kilka kroków bliżej nich wyłaniając się zza Figaro.
-
Podbiegłam.
-Już uciekajcie ! - syczałam i prychałam ;3
-
Ja zw do sklepu.
-
Kocur rudy najeżył sierść i syknął do młodej Ramony.
-Wara od niej! -warknąłem skacząc do gardła rudzielcowi.
-My nie chcemy walczyć!
-To po co atakujesz małą?!
Kot usiadł - Bo właśnie te młode są najmocniejsze...
Spojrzałem zaskoczony na niego.
-Hee? Chyba coś masz nie równo pod sufitem
-Może tak to i wygląda ale tam gdzie mieszkaliśmy to właśnie takie małe... pfu... okropne kociska nas wygnały! - prychnął
-Wali mnie to! Macie się stąd wynieść!
-
-No właśnie. TO nasze tereny. -syknęłam.
-
-Zbytnio mnie to nie interesuje już. Lepiej wam radzę nas przepuścić! -warknął czarny kot.
-W życiu! - krzyknąłem i zaatakowałem rudzielca. (w końcu ich przywódca to jak on zginie to oni si,.e poddadzą.)
-
-Figaro. -powiedziałam cicho obserwując walkę.
-
Rozpoczęła się zacięta walka, wogóle nie zwracałem uwagi na otoczenia... jedyny cel: pokonac rodego kocura.
Jednak to nie było takie łatwe... dachowiec był bardzo umięśniony i silny a ja kanapowiec zatłuszczony
-
-Dosyć! -syknęłam i koty umilkły. Spojrzałam na nie groźną miną i rozejrzałam się dookoła.
-
-Teraz wam się udało ale następnym razem nie będzie tak kolorowo - powiedziały i odeszły.
-lepiej nie przychodźcie tutaj, zginiecie marnie! - warknąłem za nimi, lecz ich już nie było.
-Tchórze, zwiali - powiedziałem pod nose.
-
Obejrzałam się za kotami i spojrzałam na zachodzące słońce.
-
Położyłem się na trawie.
-
Położyłam się.