Łąka

[Ramona]

Spojrzałam na koty i się położyłam.

[Figaro]

-Hej Ramono - powiedziałem do młodej kotki.

[Loretka]

-To dobrze. -uśmiechnęłam się.

[Figaro]

______________
yymm... są nudy, wymyślamy jakąś akcje czy coś?

[Loretka]

Położyłam się na trawie.
Ok. >F

[Figaro]

Położyłem się obok Lori. Przewróciłem się na plecy i parę razy się turlnąłem. Westchnąłem i spojrzałem na niebo.
Była piękna pogoda... było słychać jak ptaki latają ponad naszymi głowami, myszy biegały między trawami a owady coś tam piszczą po swojemu np. koniki polne były najwyraźniej słychać. Jednak nagle myszy zaczęły za szybko uciekać coś szło w naszą stronę. Coś delikatnie stąpało po ziemi, tak że ciężkobyło to zauważyć. Zza pagórka zaczęły się wyjawiać postacie... koty.
-Obce koty tu idą - powiedziałem do kocic.
___________________________________________________________________
I wojna z obcymi czy coś innego?

[Loretka]

Spojrzałam za pagórek.
-To chyba nie świadczy dobrze.

[Ramona]

Zauważyłam inne koty. Od razu sierść stanęła mi "dębem".

[Figaro]

-Też coś tak myślę, że nic dobrego się nie stanie - mruknąłem i się najeżyłem. Dość to nawet komicznie wyglądało gdyż normalnie jestem puchaty a teraz to taki misiek puchaty.
Zacząłem warczeć i iść w stronę obcych.

[Loretka]

-Figaro...nie idź. -podbiegłam do kocura i zagrodziłam mu drogę.

[Figaro]

Spojrzałem na Lori i sierść z powrotem przylgnęła mi do ciała.
-Lori... -westchnąłem.
-Muszę iść zanim oni tu dojdą.

[Loretka]

-Ale ty nie możesz. -powiedziałam cicho.

[Figaro]

-bo?? Przecież powiniem sb poradzić

[Ramona]

Zaczęłam syczeć.

[Loretka]

-Ale ich jest więcej. -powiedziałam cicho.